Myślisz o zmianie strony internetowej w swojej firmie? A może dopiero jesteś na etapie jej planowania, jako elementu Twojego nowo powstającego biznesu?
Tak czy inaczej, najpierw musisz sobie zadać istotne pytanie – czy jest ona Ci w ogóle potrzebna?
– Jak to? Przecież w tych czasach każdy prawdziwy biznes musi mieć swoją stronę! – taka myśl mogła właśnie pojawić się w Twojej głowie.
– Otóż właśnie nie musi, a wszystko oczywiście zależy od tego, czym się zajmujesz.
Już spieszę z wyjaśnieniem, a żeby nie zasypywać Cię suchą teorią posłużę się przykładem.
Przedstawiam Ci najukochańszą babcię trójki wnucząt i genialną kucharkę – Panią Basię!
Baśka – bo tak każe na siebie mówić wszystkim klientom – od lat prowadzi bar mleczny. Jeszcze niedawno był to tylko pamiętający zeszły ustrój skromny lokal, jednak to, co klienci dostawali na talerzach sprawiało, że drzwi jadłodajni nie pozostawały zamknięte. Rozwój był tylko kwestią czasu. Stałe grono bywalców było dla Baśki jak rodzina, a jej osoba i domowa atmosfera stała się wręcz legendarna dla lokalnej społeczności. W końcu kto nie tęskni za prawdziwym domowym obiadem u babci?
Potencjał tkwiący w Baśce dostrzegają wszyscy bliscy, więc i dobrym radom nie było końca. Nieustanne namowy dotyczące rozwinięcia jej małego biznesu sprawiły, że pod koniec zeszłego roku Baśka przeprowadziła swój bar mleczny do nowego lokalu. Znacznie większy, przestrzenny i zlokalizowany na świeżo podbudowanym osiedlu lokal niósł ze sobą obietnicę sukcesu. Niestety sama lojalność wiernych klientów nie wystarczyła. Dla niektórych zmiana lokalizacji z czasem okazała się większą przeszkodą niż się sami spodziewali i mimo szczerych chęci odwiedzali Baśkę coraz rzadziej. Nowy lokal to też nowe koszty, a zbudowana przez lata marka nie była znana w nowym miejscu, więc i nowych twarzy w lokalu nie było zbyt wiele. Baśka wiedziała, że w tym tempie długo się nie utrzyma. Oszczędności topniały, zobowiązania rosły, a wszelkie zyski ginęły w codziennych wydatkach.
Trzeba było działać. Często pierwszym filtrem wszelkich pomysłów są nasi najbliżsi i u Baśki nie było inaczej. Ile osób tyle rad, a że w Polsce każdy zna się na piłce nożnej i biznesie to Basia miała niemały dylemat co faktycznie powinna zrobić.
– “Musisz mieć swoją stronę w internecie!” – usłyszała przy niedzielnym obiedzie od swojej synowej. Niestety nie będąc obeznana w kwestii internetu Baśka, nie była w stanie merytorycznie podejść do tematu. Stworzenie strony wiązało się z dodatkowymi kosztami, na które nie bardzo mogła sobie pozwolić. Nie była przekonana co dokładnie da jej ta cała strona internetowa. Szukała realnych korzyści, a czas płynął nieubłaganie.
Z pomocą przyszedł drugi – zaraz po gotowaniu – największy talent Baśki, czyli naturalna komunikatywność. Robiąc to, co lubi robić najbardziej (nie licząc karmienia ludzi oczywiście), czyli rozmawiając z klientami dowiedziała się wszystkiego, czego właściwie potrzebowała, a mianowicie:
- gdzie najczęściej są obecni jej odbiorcy,
- co służy za główne medium wymiany informacji między ludźmi,
- jakie informacje są porządne, chętnie czytane i przede wszystkim przekazywane dalej.
Odpowiedź była jednoznaczna – media społecznościowe. Pozostało się tylko dowiedzieć czym one właściwie są…
– “I mogę to wszystko zrobić za darmo?” – dopytywała Baśka z lekkim niedowierzaniem, gdy zobaczyła przykład kolejnego fanpage’a na Facebook’u. Zaskoczona łatwością tego sposobu komunikacji z ludźmi i ogromem możliwości, wręcz nie mogła się doczekać momentu, w którym sama będzie częścią tego fenomenu.
Dziś dziarska Baśka wykorzystując tylko i wyłącznie urządzenie, które posiada każdy, jest stale obecna tam gdzie jej fani. Telefonem robi zdjęcia dań dnia, komunikuje zmiany i aktualne promocje, a przede wszystkim dyskutuje ze zrzeszoną wokół siebie społecznością! W prosty sposób przeniosła swoją markę i kulturę lokalu w miejsce, które dociera praktycznie do każdego.
A Baśki Biznes? Ciężko znaleźć wolny stolik w porze obiadowej…
Wracając do postawionego na wstępie pytania, czy potrzebna Ci strona internetowa, to niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Strona internetowa oznacza komunikację jednostronną (Ty piszesz, a użytkownik tylko czyta), nie jest odwiedzana regularnie, nie dociera do tak szerokiego grona i nie przekazuje najnowszych informacji o Tobie osobom zainteresowanym. Może być za to świetnym źródłem wiedzy specjalistycznej dla Twoich klientów, miejscem gdzie zaprezentujesz swoje bogate portfolio, czy też ostatnim etapem procesu sprzedażowego, miejscem gdzie klient dokona transakcji.
Ty znasz swój biznes najlepiej, znasz też branżę, ale to rynek i konsumenci weryfikują, co jest dobre.
Strona internetowa służy Twoim klientom, nie Tobie!
Musisz postawić podstawowe pytanie – jaki cel miałaby spełniać Twoja strona? Jeżeli tak jak Baśka prowadzisz gastronomię albo może jesteś trenerem fitnessu czy też prowadzisz zakład fryzjerski – nie inwestuj w zbędne projekty.
Możesz istnieć w internecie w inny sposób. Jest wiele narzędzi, które nie dość, że są darmowe to sprawdzą się lepiej niż zwykła strona, szczególnie gdy jesteś na początku swojej przygody z biznesem.
Fajny tekst! Watro się zastanowić po przykładzie Pani Basi nas własnym rozwojem firmy.
Pozdrawiam Autora
Dzięki! Ale za tą Panią Basię to byś mógł Piotrze oberwać od Baśki 😉
Proste rozwiązanie na często bardzo duży problem wielu małych firm borykających się ze “ścianą” na drodze rozwoju własnej działalności. Jak widać nie potrzeba od razu strony z wodotryskami żeby móc zaistnieć z powodzeniem w sieci i pomóc swojej firmie.
Dokładnie tak.
Wystarczy dostarczać swoim odbiorcom to, co faktycznie jest dla nich istotne.
Treść > forma.
W teorii ma to sens, ale kolejna “ściana” pojawia się w momencie kiedy ktoś się na SM nie zna. Mam kilka lokali do których lubię chodzić i czasami pojawia się pytanie: czy zamówię do domu? jakie są godziny otwarcia? jakie jest menu? Wszystko jest ok jeżeli profil jest porządnie zbudowany, godziny otwarcia są wpisane a menu gdzieś “wklejone”, ale jeżeli muszę srollować przed 1500 zdjęć jedzenia i plakatów żeby znaleźć menu to mnie “coś” strzela. Nikt nie każe Pani Basi ani nikomu innemu robić portalu z zamówieniami, płatnościami on-line etc., ale zdjęcie lokalu+menu+mapka i numer telefonu to podstawa od której nikt nie zbankrutuje.
Zgadzam się w 100%. Jedno to wiedzieć co robić, a drugie jak to robić.
Uruchomienie fanpage’a to zaledwie kierunek, dopiero dalsze działania i sposób prowadzenia mają wpływ na efekt końcowy. Prawda również, że wiele lokali robi to po prostu źle, a wystarczyłoby zapytać swoich Klientów o zdanie. Tak jak w Twoim przypadku Sławku, gdyby restauracja, którą lubisz poprosiła Cię o odpowiedź na jedno proste pytanie – jakich informacji poszukujesz odnośnie lokalu? – to w ciągu maksymalnie jednego dnia poprawiliby swój profil rozwiązując problem.
W ramach naszego działu wiedzy postaramy się przybliżyć różne aspekty i dobre praktyki działania na FB (i nie tylko). Tutaj dopiero dotknęliśmy wierzchołka góry lodowej odpowiadając na pytanie czy potrzebna jest strona 🙂
Ciekawy blog, zawierajacy duzo przydatnych informacji a napisany przystepnym, szczegolnie dla poczatkujacych marketingowcow jezykiem.
Chetnie bede tu zagladac.
Zawsze miło słyszeć, że się podoba! Zapraszam do śledzenia i zadawania ewentualnych pytań 😉
Dzięki za ten wpis jest ciekawy i inspirujący. Tylko nie zasypiaj gruszek w popiele czekam na więcej.
Wow, ten artykuł to naprawdę świetne źródło wiedzy. Bardzo doceniam autora za jego staranne badania i klarowną prezentację informacji. Na pewno przeczytam go jeszcze raz, aby dokładnie zapamiętać wszystkie cenne wskazówki!